W tym tygodniu będzie trochę z innej
beczki.
Od czasu, gdy zakupiłem czytnik,
spotykam się często z przeróżnymi pytaniami, w stylu:
Jak
zrobiony jest ten ekran? Fajnie się na tym czyta? Widzisz coś na tym gówienku?
I odpowiadam ze spokojem, że owszem widzę i czyta się całkiem fajnie, bo do tego to zostało stworzone. A ekran to nie wiem, z czego, bo ja nie producent.
I odpowiadam ze spokojem, że owszem widzę i czyta się całkiem fajnie, bo do tego to zostało stworzone. A ekran to nie wiem, z czego, bo ja nie producent.
Rozumiem ciekawość ludzką, bo w Polsce
nie jest to jeszcze tak popularne urządzenie.
Wiedzą
o nim ci, którzy się czytaniem interesują. Mimo wszystko zainteresowanie
czytnikami rośnie, toteż postanowiłem odpowiedzieć na standardowe pytania, a
także dodać coś od siebie.
Świat idzie naprzód i trzeba się z tym
pogodzić. Ja przez dłuższy czas nie potrafiłem, aż obliczyłem, ile za jeden
czytnik mógłbym kupić książek. Wyszło, że osiem cegieł, po pół stówy za jedną.
Więc poszedłem o krok dalej w swych rozważaniach i zadałem sobie pytanie, ile
takich książek pomieści się na czytniku? Wyszło, że ponad sto razy więcej.
Niezła liczba. Szczególnie, że czytnik gabarytowo jest niewielki, a tysiąc
książek naraz, to można przewozić półciężarówką. Na wakacje raczej się z tym
nie wybierzemy. Chociaż różnie z tym bywa.
Zacznijmy, więc od czytnika i jego plusów.
Zacznijmy, więc od czytnika i jego plusów.
Osobiście posiadam czytnik od Amazonu –
Kindle 5. Nie żaden Kundel, Kundelek. Tylko Kindel. Jak widzę opinie o
czytnikach i ktoś tam sobie nabazgrolił: „A mój Kundelek…”, to mnie szczerze
trafia.
Ludzie! To jest Kindle! A jak piszecie
Kundelek, to wcale nie brzmicie, jakbyście znali się na czytnikach. Brzmicie
jakbyście mieli nierówno pod sufitem.
Ale wracajmy do tematu.
Mam Kindle 5 i to o nim będę pisał.
Gdy wybierałem czytnik, stwierdziłem, że
wolę sięgnąć po coś droższego, żeby działało mi sprawnie i nie było wadliwe.
Może inne firmy też robią dobre czytniki – nie wiem. Wiem natomiast, że Amazon
ma świetne. Oczywiście starałem się znaleźć dobry model w rozsądnej cenie.
Kupiłem Kindle 5 za czterysta złotych. Spora kwota, ale w świecie czytników to
naprawdę dobra cena. Szczególnie, że dostałem nowy, w pudełku, z gwarancją,
kabelkiem, instrukcją obsługi i folią. Może ktoś był lepszym łowcą okazji i
kupił taniej, a może dostał nawet etui gratis, ale proszę, nie mówcie mi tego.
Chcę myśleć, że zrobiłem biznes życia!
Co do etui – w przypadku czytnika to konieczność.
Za najzwyklejsze zapłaciłem trzydzieści złotych i jestem zadowolony. Pseudo
skórzane, przypomina oprawę notesu. Po otwarciu mamy wykonane z tego samego
tworzywa obramowanie, do którego wsuwamy nasz czytnik. Możemy to zrobić tylko
od góry. Po bokach mamy wcięcia, odsłaniające przyciski do przerzucania stron.
Jest również wersja z gumkami, trzymającymi rogi, ale szczerze powiedziawszy
wydało mi się to mniej solidne i niestabilne. Wolę, żeby moje cztery bańki były
bezpieczne. Możecie oczywiście kupić oryginalne etui, ale jest naprawdę drogie.
Konieczność posiadania etui wynika z
faktu, że choć ekran jest porządny, to gdy nosimy nasz czytnik w
plecaku/torbie/torebce, to może się łatwo zarysować. Dotyczy to również
obudowy. Tył Kindle’a wykonany jest z tworzywa, na którym łatwo odbijają się
palce. Nie wygląda to estetycznie. W etui czytnik jest bezpieczny i nie ma
różnicy w wygodzie czytania.
Opis czytnika zacznę od najważniejszej rzeczy, czyli ekranu. Przede wszystkim nie odbija światła. Nie przypomina w żadnym wypadków ekranu LCD. Możemy czytać pod każdym kątem, nawet w słońcu. Nie robi to żadnej różnicy. Spróbujcie wyjść poczytać na balkon z tabletem w słoneczny dzień. Życzę miłej lektury!
Opis czytnika zacznę od najważniejszej rzeczy, czyli ekranu. Przede wszystkim nie odbija światła. Nie przypomina w żadnym wypadków ekranu LCD. Możemy czytać pod każdym kątem, nawet w słońcu. Nie robi to żadnej różnicy. Spróbujcie wyjść poczytać na balkon z tabletem w słoneczny dzień. Życzę miłej lektury!
Kindle 5 ma wifi. Możemy przeglądać
strony internetowe (tak, nawet facebooka!). Głównie raczej chodzi o połączenie
ze stroną Amazonu i pobieranie automatycznie aktualizacji. Dodatkowo, z tego co
pamiętam, jest sporo darmowych pozycji ze strony producenta. Nie wiem, jak z
oglądaniem filmików – nie sprawdzałem. Poza tym ekran jest czarno-biały, więc
radości z oglądania trochę mało. Ale nie do tego przeznaczony jest czytnik.
Kindle 5 ma wiele ciekawych opcji.
Najlepsze z nich to rotacja ekranu. Możemy dostosować sobie ekran do własnych
potrzeb. Czy będziemy czytać, trzymając czytnik poziomo, pionowo, czy do góry
nogami zależy tylko od nas. Również zmiana czcionki jest bardzo przydatna. Czy
człek ślepy, czy nie, może sobie dostosować wielkość liter tak, żeby czytało mu
się przyjemnie i wygodnie. Sam nie mam problemów ze wzrokiem, a korzystam z
większej czcionki, bo mniej męczy oczy i na raz mogę przeczytać więcej treści.
Jeżeli chodzi o wygodę – Kindle jest naprawdę przyjazny i elastyczny w
użytkowaniu.
Mój czytnik nie ma wejścia słuchawkowego. Nie posłuchacie na nim muzyki ani audiobook’a. Wiem, że wersja 3G posiada takie bajery, a także klawiaturę qwerty, tyle że jest większa i droższa. Jeżeli chodzi o czytanie, na Kindle 5 możemy czytać tylko do światła. Jest ciemno, nic nie widać. Nowsza wersja, Papierwhite, posiada podświetlany i dotykowy ekran. Tylko, że gdy ja kupowałem swój czytnik, ten model kosztował dwie stówy drożej i musiałem podziękować.
Mój czytnik nie ma wejścia słuchawkowego. Nie posłuchacie na nim muzyki ani audiobook’a. Wiem, że wersja 3G posiada takie bajery, a także klawiaturę qwerty, tyle że jest większa i droższa. Jeżeli chodzi o czytanie, na Kindle 5 możemy czytać tylko do światła. Jest ciemno, nic nie widać. Nowsza wersja, Papierwhite, posiada podświetlany i dotykowy ekran. Tylko, że gdy ja kupowałem swój czytnik, ten model kosztował dwie stówy drożej i musiałem podziękować.
Czytnik odczytuje wiele formatów: mobi,
rtf, pdf, itd. Jednak moim zdaniem, najlepiej opłaca się przeprowadzić
konwersję do mobi. Z tym formatem czytnik nie ma żadnych problemów. Do
konwersji istnieje przyjemny w użyciu program Calibre. Nawet ktoś, kto niezbyt
zna się na programach komputerowych, powinien sobie poradzić. Jeżeli chodzi o
pdf, to konieczna jest konwersja do mobi. Kindle posiada tylko opcję
przybliżania przy odczytywaniu pliku pdf, więc czytanie w taki sposób jest
uciążliwe. Jeżeli pdf składa się ze zdjęć/skanu jakiejś książki, to nawet nie
opłaca się tego wrzucać na czytnik, bo sobie nie poczytacie(chyba, że jesteście
masochistami).
Co do samych e-booków, bo coś jednak
trzeba tam czytać, to sprawa jest złożona. Większość książek, można spokojnie
sobie zakupić na stronach, ale ich cena jest wręcz absurdalna. Różnica pomiędzy
papierową książką a e-bookiem to przeważnie od pięciu do dziesięciu złotych.
Wszystko wynika z opodatkowania wersji elektronicznych. Na książki VAT nałożono
5%, na e-booki 23%.
Gdzie tu sens i logika? Nie mam pojęcia.
W wersji elektronicznej nie dochodzą koszty wydruku, papieru i innych. Mamy
książkę dostosowaną do odpowiedniego formatu, spis treści i kilka obrazków.
Moim zdaniem to cholerne zdzierstwo! Wiem, że niektóre strony internetowe
prowadzą przyjazną politykę sprzedaży książek w wersji elektronicznej, ale to
nadal jest drogie. Ja osobiście, jeżeli mam już zapłacić, to wolę kupić papier,
skoro różnica w cenie jest tak niewielka. Jeżeli książka w wersji
elektronicznej kosztowałaby 40% mniej, to więcej osób pokusiłoby się o wersje
elektroniczne. Z reguły czytelnicy uwielbiają autorów i nie chcą, żeby owi
umarli z głodu i nie napisali już nic więcej.
Pewnie jesteście ciekawi, ile godzin
możecie czytać, nie martwiąc się o to, czy w pobliżu jest kontakt. Ja ładuję
swój czytnik raz na dwa, trzy miesiące, a czytam na nim dość sporo. Wydaje mi
się, że baterii spokojnie wystarcza, na trzy, cztery godziny codziennego
czytania przez jakiś miesiąc. Nie jest źle, co? Kindle 5 naprawdę długo trzyma
baterię, nawet przy włączonym wifi.
Największym minusem czytnika jest to, że
nie czuć zapachu papieru. Nie możemy przerzucać szeleszczących kartek, tylko
wciskać guziczki. Jestem jeszcze z tego pokolenia, które kocha papierową wersję
książki i tej miłości nic nie zastąpi. A już na pewno nie elektroniczne
urządzenie. Mimo to nie mogę powiedzieć, że jestem niezadowolony z posiadania
Kindle’a. Spełnia zadanie jak należy. Czyta się szybko i wygodnie. Jak dla mnie
szybciej niż papierową książkę. No i skutecznie zastępuje półciężarówkę.
W ogólnym rozrachunku, dla mnie czytnik
to dodatek do papierowej biblioteki. Są książki, które po prostu chcę
przeczytać, niekoniecznie stawiać je na półce. Po co mi słownik, czy inne
bzdety, skoro na czytniku działa to szybko i skutecznie, a zajmuje miejsca
tyle, co nic. Uwielbiam również czytać w poczekalniach, na „tronie”, na
wykładach i gdzie się tylko da, a czytnik to przenośna biblioteka, która zawsze
posiada kilka książek, w razie, gdyby nie wystarczyła mi jedna. I jeżeli chodzi
o ludzi, którzy kochają czytać, to z całego serca polecam!
Na zakończenie dodam, że w poście
wspomniałem tylko o najważniejszych cechach Kindle 5. Jeżeli macie jakieś
pytania, wątpliwości, piszcie w komentarzach, a postaram się odpowiedzieć.